Zapraszam na amatorską recenzję serialu „Wielki Powrót”. Czym ujęło mnie przedstawienie raka w tym serialu? Odpowiedź w artykule.
Jak się leży w szpitalu, to ma się mnóstwo czasu na czytanie książek i oglądanie filmów i seriali. Ja głównie oglądałam Grę o Tron (obejrzałam całość pewnie z 7 razy), ale wkręciłam się też w parę innych produkcji.
Tym razem zapraszam na recenzję serialu „Wielki Powrót” z Lisą Kudrow. Uwaga, bo same spojlery. Polecam serial bardzo bardzo!
„Wielki Powrót”- sezon pierwszy
Lisa Kudrow (Pheobe z „Przyjaciół”) grała w takim serialu „Wielki powrót”.
Opowiada on o reality show z udziałem Valerie Cherish- dawnej gwiazdy popularnego sitcomu.
Początkowe odcinki pierwszego sezonu ogląda się z bólem. „Wielki Powrót” jak taką kobiecą wersję Bojacka Horsemana. Jest brzydko, jest fałszywie, tona lukru a pod spodem… pustka. Valerie wydaje się osobą uzależnioną od popularności, ze stereotypowym „parciem na szkło”. Przez pierwsze odcinki zastanawiałam się, jakim cudem Valerie w ogóle zdobyła męża i przyjaciół.
W miarę postępu akcji zauważałam, że Valerie jest słodką osóbką, potrzebującą miłości. W swojej serdeczności nie jest wyrachowana- ona naprawdę lubi ludzi i chce, żeby oni ją też lubili. Kocha swojego męża i przyjaciół, i także jest przez nich kochana. Jest przykładem osoby, którą trzeba poznać, żeby docenić.
Pomysł z pokazaniem nam reality show zza kulis jest bardzo ciekawy. Fabularnie, serialowe reality okazało się wielkim sukcesem, a widz „Wielkiego Powrotu” spodziewa się kontynuacji.
„Wielki Powrót”- sezon drugi
Tymczasem, na drugi sezon przychodzi nam czekać prawie dziesięć lat, aż w końcu, w 2014 roku dostajemy wielki powrót „Wielkiego Powrotu”, gdzie Valerie przyjmuje rolę w serialu wcale-nie-biograficznym autorstwa scenarzysty, który ją gnębił przy poprzedniej produkcji. Teoretycznie, historia nie jest wcale oparta na faktach. W praktyce widzimy, że bohaterka Valerie to karykatura jej samej, na dodatek ma zagrać dziwną, niebezpieczną relację ze scenarzystą.
Rola mogłaby być upokarzająca, ale nie dla naszej Val. Ona, nie przyjmując do wiadomości, że ktoś może o niej napisać oczerniającą historię. Po prostu ją przyjmuje, gra, najlepiej jak umie, tryskając serdecznością i entuzjazmem wobec wszystkich członków ekipy. Okazuje się, że serial, który mógłby być dla niej ogromnym problemem wizerunkowym, jest niezwykłym sukcesem- z przeciętnej aktorki z sitcomu staje się bardzo dobrą, autentyczną aktorką dramatyczną. Rola jest uważana za bardzo odważną, a Valerie osiąga sukces o nieznanej jej dotąd skali.
Choroba nowotworowa w serialu „Wielki Powrót”
Wątek nowotworowy- cudowny, fantastyczny! W pierwszym sezonie mamy bezbłędną postać Donny, która uczy naszą bohaterkę o tym, co jest w życiu naprawdę ważne.
W drugim sezonie dowiadujemy się, że bliski przyjaciel Valerie- Mickey- choruje na raka. Valerie słyszy tę wiadomość w przerwie swoich zajęć z improwizacji. Potem, na scenie jest tak przejęta informacją, że nie jest w stanie zagrać niczego, co nie jest o raku, każdą scenkę zaczyna od wspomnienia od raku. Nauczycielka w końcu jej przerywa i mówi, że „wprawdzie staramy się nie narzucać sobie ograniczeń, ale są pewne tematy, z których nie należy się śmiać, takie jak rak”.
Mickey nie ma problemu ze śmianiem się z raka. Kiedy po chemii zaczynają mu się biegunki, musi biec do najbliższej toalety i przypadkiem jest nagrany przez kamery z reality Valerie. Mówi potem „Raka przeżyję, ale publicznego upokorzenia- nigdy!”. Kiedy po lekach rozrzedzających krew zaczynają mu się krwotoki, ze śmiechem opowiada o tym, jak jechał samochodem z tamponem w nosie.
Bezradność w obliczu choroby
Pewnie, że Val jest bardzo zmieszana i kompletnie nie wie co robić. Oczywiście, że mogłaby przestać unikać tematu w obecności przyjaciela, bo jej rozmowy z innymi udowadniają, że zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Mogłaby z Mickim po prostu szczerze usiąść i porozmawiać- tylko, że ona tak nie umie, z nikim, o niczym. Nie chwalę zachowania bohaterów, po prostu jestem zachwycona, że serial pokazuje chorobę nowotworową z normalnej perspektywy. Nie padają wielkie słowa, większość chce pomóc, ale nie wie jak i nikt nie wie co zrobić albo powiedzieć. Bardzo się cieszę, że obejrzałam ten serial.
Spłakałam się.
Do obejrzenia np. na HBO MAX.
PS: Zauważyliście, że „reality show” to znaczy mniej więcej „rzeczywistość pokazana”?
Może nie do końca jest to „recenzja serialu „Wielki Powrót”, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie, chciałam Was tylko zainspirować do obejrzenia tego serialu. Uważam, że jest wyjątkowo interesujący właśnie dla pacjentów nowotworowych. Do tego jest jakoś tak głęboko simontonowski w wymowie. Obejrzyjcie, dajcie znać, czy się podoba 🙂