W internecie wiele jest opisów procedury pobrania szpiku kostnego do badania. Czy są adekwatne? Jak to rzeczywiście przebiega? Zapraszam do przeczytania mojej perspektywy w poniższym artykule.
Uwaga! Wpis zawiera szczgółowy opis procedury medycznej. Jeśli nie lubisz myśleć o takich sprawach, to może Ci się zrobić nieprzyjemnie podczas czytania.
Komu robi się biopsję szpiku?
Biopsję szpiku wykonuje się w celach diagnostycznych i kontrolowania procesu leczenia. Mi biopsję szpiku wykonano przy pierwszym przyjęciu do szpitala oraz po każdym cyklu chemioterapii. Nie badano mi szpiku po przeszczepie komórek macierzystych.
Wykonuje się biopsję aspiracyjną szpiku lub trepanobiopsję. Trepanobiopsja jest połączona z pobraniem kawałeczka kości i wcale nie bolała mnie bardziej niż biopsja aspiracyjna.
Na biopsję mogłam przyjść po śniadaniu. Warto dopytać lekarza, czy trzeba się jakoś specjalnie przygotować do badania, bo wiem, że czasem trzeba być na czczo.
Przed biopsją wykonywano mi zawsze najpierw badanie krwi. Potem kilka (2-4) godzin czekałam na wyniki. Gdy wyniki były dostępne, schodził z oddziału lekarz i prosił mnie do gabinetu zabiegowego.
Najpierw podpisuje się zgodę na badanie, kładzie na kozetce na brzuchu i opuszcza majtki do połowy pośladków. Pobranie następuje z talerza kości biodrowej, o tu, gdzie pokazuję palcem:
Biopsję wykonuje lekarz w asyście pielęgniarki. Obszar dookoła miejsca wkłucia się odkaża i nakleja specjalny „obrusik” (jak nazywa go moja pani doktor)- taki jak do operacji albo wkłucia centralnego.
Na początku lekarz stara się wyczuć palcami, gdzie jest najlepsze miejsce do wkłucia. Potem podaje się podskórnie silne znieczulenie miejscowe. Po podaniu leku lekarz jeszcze mocno uciska okolice wkłucia („masuje”).
Potem, gdy miejsce jest już dobrze znieczulone, następuje biopsja. Gdy igła jest wystarczająco głęboko wkręcona w dość, zasysa (aspiruje) się szpik– pacjent czuje silne „przeszycie prądem” w nodze. To uczucie trwa mniej więcej sekundę.
W przypadku trepanobiopsji lekarz wykonuje jeszcze śmieszny ruch, aby pobrać wycinek kości („Pani Kasiu, teraz lambada”) … i już. Igłę się wyjmuje, zakłada gruby opatrunek i pacjent idzie odpocząć.
Po biopsji aspiracyjnej należy spędzić w szpitalu godzinę, uciskając miejsce wkłucia (u nas wygląda to tak, że leży się z kurtką zwiniętą pod plecami i ogląda tv w sali do dziennej chemioterapii). W przypadku trepanobiopsji ten czas wydłuża się do 2 godzin.
Zostaje blizna. Taka-o:
Czy biopsja szpiku boli?
Pewnie, że boli. Samo podanie znieczulenia to przecież zastrzyk.
Ale jeśli lekarz jest cierpliwy, ma dobrą technikę, to cały zabieg może być mniej bolesny niż pobranie krwi, naprawdę. Przecież, jeśli znieczulenie jest za słabe to można dołożyć drugą dawkę, jak podanie znieczulenia boli, to można to robić wolniej…
Miałam różnie robione biopsje, niektóre bolały mocno, inne prawie wcale.
Pocieszające jest to, że nawet jeśli lekarz jest niedelikatny, to ból trwa bardzo krótko.
Sama biopsja trwa może minutę, max. 3. W gabinecie ogółem spędza się około 10 minut. 1-2 dni po pobraniu czuć lekki ból w miejscu wkłucia (tak, jakby się upadło i miało stłuczenie).
Czasem pobiera się szpik z mostka, ale nie wiem jak się to odbywa, mi zawsze pobierano z talerza kości biodrowej.
Czy trzeba się bać pobrania szpiku kostnego?
Nie! I sama to sobie przypominam przed każdą biopsją. Zabiegiem stresuję się bardziej niż wynikiem 😉 Dlatego tym bardziej doceniam luźną atmosferę w zabiegowym, żarty z tyłków i rozmawianie o serialach, żeby zająć czymś myśli pacjenta.
Bo tak naprawdę to sytuacja jest komiczna, leżysz na tej kozetce, świecisz tyłkiem, nagle wchodzi grupa studentów i chce cię trzymać za rękę a w tle Ania puszcza power metal. Totalny odlot.
Przy pierwszym pobraniu szpiku,znieczulenie krótkie.Ok.Zero bólu Przy drugim pobraniu, bez kró tkiego znieczólenia,ból ogromny już przy podaniu znieczulenia miejscowego ,które nie zadziałało tak jak powinno..I następnie ból ogromny i nie do wytrzymania przy pobieraniu szpiku i kości.Bardzo źle wspominam.Cierpiałam ogromnie.Teraz będę błagać o znieczulenie ogólne .Takie jak za pierwszym razem.
Bardzo współczuję 🙁 Czasem jedna dawka znieczulenia miejscowego to za mało, albo po prostu trzeba poczekać chwilkę dłużej aż zadziała… Zawsze wtedy proszę lekarza, żeby mi dołożyli znieczulenia.
Niektórzy się zgadzają…
Tak, biopsję są różne…. czasem boli samo podanie znieczulenia, czasem nie. Tydzień temu miałam kolejną chyba już z dziesiąta jak nie więcej (jestem po przeszczepie szpiku) Ostatnio znieczulenie nie bolało wcale, za to lekarka nie mogła się wbić do kości bo takie twarde🤭 więc ból po wszystkim był większy niż zazwyczaj. Miałam też robiona biopsję z mostka, pierwszy raz gdy byłam diagnozowana, to był hardkor bo człowiek nie wie czego się spodziewać… no i najgorsze w tym wszystkim to, że przed nosem widzisz tą duża igłę sterczącą w mostku🫣 a uczucie podczas ciągnięcia szpiku to tak jakby ktoś Cię chwycił za mostek i chciał unieść do góry…. Jednak wolę poświecić tyłkiem 🤭
Haha, te „twarde kości” to tak dumnie brzmi 😀 Współczuję tego mostka, ja bym miała z tym duży problem psychiczny… Jak leżę na brzuchu to jakoś łatwiej się opanować.